niedziela, 16 września 2012

04. Ian McEwan "Pokuta"


Dziś krótko, bo czasu mam mało, ale wracam do pisania o książkach. Na przyszły tydzień wysmażam już opinię o pewnej miniserii, więc mam nadzieję, że będzie na co czekać.

Dziś książka dla tych, co lubią prozę niełatwą, nawet może męczącą i zmuszającą do myślenia.
„Pokuta” to powieść składająca się z kilku części – każdej z nich jest inny narrator oraz inny temat: od kłamstwa i grzechu poprzez miłość, wojnę, rozpad więzi rodzinnych do dążenia do odkupienia win młodości.
Główną bohaterką powieści, by nie powiedzieć: jej  leit motivem jest historia życia Briony Tallis. Dziewczynkę tę poznajemy w pierwszej części jako dziecko irytujące: choć ledwo odrosła od ziemi, ma wielkie ambicje zostania pisarką, ma wrażenie, że zdążyła poznać już wszystkie uczucia, że jest ekspertem od charakterów, bo przecież tworzone przez nią „powieści” oraz kreowane przez nią postaci jej matka uznaje za wspaniałe i wartościowe. Wychowana w bogatym angielskim domu szuka uczuć skomplikowanych, jednocześnie zupełnie ich nie rozumiejąc. Jej poszukiwania doprowadzają do nieszczęścia.
Wszystko zaczyna się latem 1935 r. Kilkunastoletnia Briony jest świadkiem sceny miłosnej między jej straszą siostrą Cecilią a młodym ogrodnikiem Robertem. Nie rozumiejąc tego, co widzi, interpretuje to jako krzywdę, którą zboczeniec wyrządził jej niewinnej siostrze. W wyniku nieszczęśliwego przypadku, ich kuzynka, Lola, zostaje zgwałcona przez nieznanego osobnika. Briony jest pewna, że był to Robbie. Obciążony jej zeznaniami ogrodnik zostaje skazany, a rodzina Tallisów zupełnie się rozpada. Tak kończy się pierwsza część  o kłamstwie i grzechu.
Druga część opowiada o losach Roberta. Wybucha II wojna światowa – Robbie decyduje się wstąpić do piechoty, niż dłużej siedzieć w więzieniu. Oczywiście, nie jest już tym samym człowiekiem, którym był w ’35. Maszerując przez cierpiącą od wojny Francję, szuka nowej definicji siebie, punktu, którego mógłby się trzymać – są nim listy od wciąż wierzącej w jego niewinność  Cecilii. Przy okazji autor serwuje nam sporą dawkę wspaniałych opisów, pokazuje okrucieństwo wojny, która niszczy nie tyle człowieka, co cały otaczający go świat. Moim zdaniem jest to najlepsza część tej książki, bo chociaż mówi o okrucieństwach wojny, to jest to przedstawione w sposób – paradoksalnie – tak estetyczny, że nie można się od tego oderwać. Przy okazji przemyślenia chłopaka są tak naturalne i prawdziwe, że dają świetną chwilę wytchnienia od pompatycznych, przesiąkniętych duchem przeczytanych książek, przemyśleń młodej panny Tallis.
W części trzeciej znów wracamy do Briony. Tym razem ma ona lat 18, jest pielęgniarką, tak jak jej siostra. Mimo to nie kontaktują się ze sobą, ponieważ Cecilia nie jest w stanie wybaczyć swojej rodzinie tego, że nie uwierzono jej słowom, a uwierzono nierozumiejącej wszystkiego dziewczynce o zbyt wybujałej wyobraźni. Briony próbuje napisać swoją pierwszą powieść, ale czuje, że przekazywane przez nią uczucia są sztuczne. Jest zbyt wielkim tchórzem, by przyznać się do błędu. Do tego czuje się przytłoczona rzeczywistością, bo jej wyobrażenia o pracy w szpitalu zupełnie mijają się z rzeczywistością, dosyć brutalnie udowadniając jej, jak bardzo była naiwna. Briony szuka własnej drogi odkupienia, wyznacza sobie swoją pokutę, którą przysięga wypełnić. Życie jednak znów mija się z tym, co panna Tallis sobie wyobrażała, o czym mówi część czwarta – najkrótsza – Briony spełniła swoje marzenie i została pisarką. Teraz, w wieku lat ponad 70, wydała wreszcie powieść, nad którą pracowała przez całe życie. Jej tchórzostwo nie zostało jednak wyplenione i dzięki wywiadowi tylko dowiadujemy się, jaką pokutę sobie zadała i w sumie złościmy się, że tylko na tyle było ją stać.
Ja osobiście czułam się oszukana przez Briony Tallis, która bez litości pokazała czytelnikom powieści, że nie wszystko to, co przeczytali, było prawdą.


Książkę polecam zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Być może tło historyczne nie jest specjalnie mocno zarysowane, ale raczej w tej powieści chodzi o studium ludzkiego charakteru: jest to opowieść o ludzkich jego słabościach i sile. Wielokrotnie być może będziecie kląć autora nieprzystojnymi słowy, a może nawet na koniec rzucicie książką o ścianę, ale gwarantuję, że wobec wykreowanego przez McEwana świata nie można pozostać obojętnym. 

2 komentarze:

  1. Ach, widziałam film na podstawie tego filmu! Był cudowny (no i grała tam Keira!), ale ksiązki nie czytałam, jeszcze. Aczkolwiek nie wiedziałam, że jest taka książka (dziwne), ale dzięki za tą informację, przyda mi się do prezentacji maturalnej być może, hehehe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, film jest świetny, chociaż ja uważam go za świetny z powodu kracji McAvoy'a. Mam go na DVD i kiedy oglądam wycięte sceny (a z McAvoy'em najwięcej, jak na ironię) to aż nie mogę wyjść z podziwu. Są takie... Estetyczne mimo wszystko.

      Usuń