niedziela, 1 września 2013

34. Srdjan Dragojević "Parada"

Dzisiejsza notka to takie pięć minut dla slawisty, którym przecież jestem (nawet z tytułem, hue!). Mowa dziś będzie o komedii Parada Srdjana Dragojevicia, reżysera, który w Polsce jest znany głównie z Piękna wieś pięknie płonie. Z drugiej strony mam dziwne wrażenie, że Dragojević nie jest specjalnie dobrze u nas rozumiany. Zresztą, co ja gadam, kino z Bałkanów w ogóle mało znane jest i niezbyt rozumiane, szczególnie, że samo zamyka się zbyt na swój rynek (a 20 milionów potencjalnych odbiorców to nie w kij dmuchał), robiąc sobie przy okazji krzywdę, ale to moje zdanie. Zajmijmy się filmem. 

PS. Patronat nad notką ma fejsbukowa grupa LONG. Pozdrawiam! *tu wyobraź sobie Broz-Tito puszczającą oczko do widowni*


Parada to znakomita komedia z mało komediowym zakończeniem. Powiem więcej: to komedia, która ma za zadanie pokazać problem, a więc komedia, która nie jest do końca komedią, a przyświeca jej CEL. Problemem tym jest sytuacja (głównie serbskich) homoseksualistów na terenach, gdzie "maczo" to nadal w wielu kręgach jedyny słuszny sposób zachowania. Tutaj w typ "maczo" wliczam również skinheadów i narodowców. 
Należy wiedzieć, że "maczo" na Bałkanach to zupełnie co innego niż "maczo" w Polsce, który to wzorzec wzięty jest z Ameryki Łacińskiej i rozumiany na ten sposób. "Maczo" na Bałkanach to nie tylko facet w formacie 2x2 z giwerą za pasem, który nie skala się "babskim" zajęciem i rzucający swobodnie słowami uznanymi powszechnie za obraźliwe oraz pijący ponad wszelką marę. To nie tylko facet w dresie-szeleście i skórzanej kurtce, obwieszony złotymi łańcuchami, rozbijający się starym BMW po Belgradzie, gdzie z głośników da się słyszeć stare numery Cecy. "Maczo" na Bałkanach to po prostu archetyp faceta, który potrafi zadbać o swoją rodzinę, ma prawicowe zasady, nie lubi polityki, walczył przynajmniej w jednej wojnie i dla rozrywki ogląda piłkę nożną. "Maczo" = "mężczyzna". 
Jak już to sobie wyjaśniliśmy, możemy sobie teraz powiedzieć, że dokładnie takim typem "maczo", w filmie mocno zesteretypizowanym (brakuje mu dresu-szelestu z lampasami na nogawkach, NOALE nie można mieć wszystkiego), jest główny bohater, właściciel firmy ochroniarskiej, Limun (Nikola Kojo). Limuna poznajemy w momencie, gdy ktoś postrzelił mu jego ulubionego psa, buldoga Cukiereczka, więc udaje się z nim do weterynarza, również mocno zestereotypizowanej otyłej beksy, Radmilo (Miloš Samolov). Powoli dowiadujemy się wszystkiego: Radmilo bardzo stara się ukrywać swoją orientację seksualną, jednocześnie będąc w związku z organizatorem wesel, Mirko (Goran Jevtić). Co zabawne, okazuje się, że Mirko aktywnie działa w ruchu na rzecz organizacji parady równości, czemu sprzeciwiają się serbscy narodowcy, do których należy m.in. syn Limuna. Jeszcze śmieszniej robi się, gdy okazuje się, że Mirko ma organizować wesele Limuna i Biserki (Hristina Popović). Biserka chce, by wesele było w stylu zachodnim, hollywoodzkim, a Limun ma wizję tradycyjnej popijawy z turbofolkiem w tle. To generuje między nimi napięcie, bo jak to tak, żeby Limunowi, prawdziwemu maczo, ślub organizował "jakiś pedał".  W wyniku owego napięcia Biserka decyduje się od Limuna odejść, by przekonać go do swoich racji. Limun w gruncie rzeczy jest misiem-pysiem przytulanką, więc na  wszystko się zgadza, byleby tylko narzeczona do niego wróciła. Zgadza się nawet na to, że Biserka wyjdzie za niego za mąż tylko jeśli będzie ochraniał organizowaną przez Mirko i jego przyjaciół paradę. Problem w tym, że żaden z jego współpracowników nie chce mu pomóc. 
Limun dochodzi do wniosku, że w całej Serbii nie znajdzie "głupiego, który będzie chciał się ośmieszyć, ochraniając paru padałów", więc wraz z Radmilo udaje się w podróż po krajach byłej Jugosławii, by zebrać swoich kumpli z wojska, gdyż każdy z nich ma wobec Limuna poważny dług wdzięczności. Problem w tym, że każdy z nich pochodzi z innego kraju i należy do nacji, której główny bohater z samego faktu bycia Serbem i w związku z rozwojem wojen z lat 90., powinien nienawidzić. 
Parada to film, który ma cel niszczyć stereotypy, ale robi to za pomocą innych stereotypów. Każdy z kumpli Limuna jest stereotypowym przedstawicielem swojej nacji, każdy homoseksualista z otoczenia Mirka i Radmilo (nie wyłączając ich samych), jest stereotypowym homoseksualistą. Mimo to film nie traci na tym niczego. W każdym razie ja zarykiwałam się do łez. Humor Parady bywa prosty, by nie rzec, że czasem prostacki. Ale jakoś trudno nie śmiać się, kiedy Limun uczy Radmilo "chlać po heterycku". Trudno też dobrze nie bawić się, gdy obserwuje się paranoiczne wręcz zachowania głównego bohatera w trasie, w hotelach i samochodzie. Ba, pojawia się nawet ten idiotyczny żart o muzułmaninie i kozie, z tym że kozę zastępuje... Zebra. Bawi również stopniowa zmiana podejścia, która objawia się w sympatii Limuna względem Radmilo, ale już niekoniecznie Mirko i pozostałych. Jeden poznany gej przestaje być dla naszego maczo straszny, Limun w końcu przestaje się bać, iż "zarazi się gejostwem". Skutecznie pomaga mu w tym Biserka, która kocha wszystkich, uważając za najlepszych przyjaciół od pierwszego spotkania. Bohaterowie to pewne symbole czasów, zresztą symboliczne jest też wszystko to, co ich otacza. Ot, choćby różowy samochód Radmilo, któremu ktoś w Belgradzie namazał obraźliwy napis "pederske pizde", a który to napis w czasie podróży został w innych miejscach zamazany takimi hasłami, jak choćby "free Kosovo". 
Dragojević całkiem zręcznie żongluje stereotypami, sceny komediowe przeplatając scenami żywcem wyjętymi z dramatu, a nawet chwytami znanymi z kina społecznie zaangażowanego. Budzi śmiech, refleksję nad stereotypem, prawami człowieka, koniecznością ukrywania się i udawania "maczo", nacjonalizmem czy choćby bezsensowną przemocą. Budzi też nostalgię, sceny w Chorwacji czy Kosowa pokazując z wykorzystaniem ciepłych, intensywnych kolorów, zupełnie innych od tych, których używa w scenach belgradzkich. Interesujące jest również wykorzystanie takich filmów jak Ben Hur czy Siedmiu wspaniałych, które stanowią linię podziału miedzy "maczo" a "pedałami". Myślę sobie, że jednak korzystanie z odwołań byłoby zabawniejsze, gdyby było nieco subtelniejsze. Naprawdę, nie trzeba przy odgrywaniu konkretnych scen co chwila powtarzać "och, Ben Hur/och, jak z Ben Hura/Siedmiu wspaniałych". Widz nie jest w końcu idiotą, nawet jeśli filmów nie widział i witz mu obcy, to przecież widział takie sceny pięć minut wcześniej, więc skojarzy...
Przerysowania i przesada są inną cechą charakterystyczną filmu. Syn Limuna jest twardogłowym skinheadem (choć przechodzi ekspresową przemianę), Biserka jest idiotką o dobrym sercu, która okazuje się rozumieć więcej niż bohater wojenny, szanowany na dzielni Limun, który też, o dziwo, posiada pewną wrażliwość. Przerysowany jest Mirko z tym swoim giętkim nadgarstkiem, mroczną grzywką, modnymi ciuchami, wysokim głosem i ciągłym popijaniem białego wina. Przerysowany jest uberzły szef belgradzkiej policji, który dokładnie w dupie ma prawa człowieka i paradę jako taką. Niezbyt wesołe i, tu przyznaję, przyciężkie zakończenie filmu uświadamia widzowi, że nie obejrzał właśnie komedii, chociaż Parada była przecież tak zabójczo śmieszna. Prędzej był to komediodramat z misją. Nie jestem też pewna, czy film wywołałby u mnie taką wesołość, gdybym nie była, hm, slawistą. Z pewnością przesłanie trafi do wszystkich, niektóre żarty jednak mogą być nieco chybione. Szczególnie jeśli ktoś nie wiedział, czego miałby się po filmie spodziewać. 
Na koniec tradycyjne punkciki, ponieważ punkciki są cool. Parada dziś, po głębszym przemyśleniu sprawy, ma ode mnie 8,5 na 10  możliwych punktów.
Pozdrav! 

5 komentarzy:

  1. Skoro mamy patronat, to pojawia się podstawowe pytanie - kto w tym filmie miał najlepszy NOS?
    (Tak czy inaczej, czuję się zachęcona. <3)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj akurat niewymieniona Nataša Marković jako lesbijka Lenka. Wrzucałam fotkę na LONGa nawet :)

      Usuń
    2. I zacna to była fotka, NOS też bardzo zacny. Jako i notka zacna. A czy film zacny, to się na swojej skórze przekonamy...

      Usuń
  2. A ja mam pytanie, czy są do tego dostępne polskie/angielskie napisy ^^ Bo czuję się zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziwo są. Można obejrzeć online z tymi napisami nawet, nie trzeba ściągać filmu.
      Broz-Tito

      Usuń